czwartek, 15 lipca 2010

Powrót do NT

Przez dwa dni zebraliśmy lub odzyskaliśmy siły aby wycofać się z gór w stosowny dla nas sposób. W nocy.

Ruszyliśmy na północ i zachód, doliną Jaszczego. Tą drogę znałem na pamięć. Zmierzaliśmy to miejsca będącego swoistą miejscową legendą. Do miejsca gdzie 18 grudnia 1944 rozbił się amerykański bombowiec B-24J "California Rocket"


W chwili obecnej stoi tam pomnik pamięci w formie fragmentów samolotów. Po szybkiej inspekcji pomnika, który zapewne w niedługiej przyszłości będę konserwować, mogliśmy zrobić kilka zdjęć. Żyjący do dnia dzisiejszego drugi pilot zawsze cieszy się jeżeli ktoś pozuje przy samolocie tak, jak to robiła załoga tego samolotu 66 lat temu.













Z tego miejsca ruszyliśmy wprost na północ, mając zamiar odnaleźć zielony szlak którym wędrowaliśmy kilka dni temu. Okolica była niesamowita. Widmowy las, poprzetykany gnijącymi pniami. Ziemia zasłana kobiercem mchu oraz paproci tłumiła wszelkie dźwięki. Otaczała nas nieskrępowana bytnością człowieka natura. To miejsce potrafiło sprawić że człowiek traci orientację. Wszystko dookoła wyglądało bliźniaczo, wykroty i prześwity w lesie z daleka zdawały się być kreską szlaku. Mimo tego moja decyzja żeby zamiast iść na północ zaś zwrócić się na południowy zachód okazała się strzałem w dziesiątkę. Po zaledwie kilkuset metrach trafiliśmy na szlak.

SZCZERZE SIĘ ZASTANAWIAŁEM, KIEDY JAKIEŚ CHORE DRZEWO SPADNIE NAM NA GŁOWĘ. RAZ SIĘ OPARŁEM RĘKĄ O CAŁKIEM WYSOKIE ŻEBY SIĘ NIE PRZEWRÓCIĆ I.. SPADŁO NA ZIEMIĘ JAK ZAPAŁKA. OCHRANIACZE NA GOLENIE - JEDYNY PRZEDMIOT KTÓRY CHODZIŁ MI PO GŁOWIE W TAMTYM MOMENCIE.

Co ciekawe, w tym momencie mogło się zdawać iż orientacja będzie dziecinnie prosta. Nic bardziej mylnego. Zamiast podejść od południa na odcinek szlaku w stronę Kiczory
(południowy zachód) doszliśmy na zielony trakt od północy, sporo przed polaną Jaworzyną i Bulandową Kapliczką. Zdrowy rozsądek i okolica wskazywały że należało iść w jedną stronę zaś kompas w drugą. Wojciech na szczęście trzeźwo zauważył jednak właściwą drogę. Okazało się więc że mimo doskonałej nawigacji w ciężkim terenie,
zmyliłbym drogę na wydeptanym szlaku. To ważna lekcja.

TERAZ, Z PERSPEKTYWY CZASU WIDZĘ ŻE TAMTA SYTUACJA MOGŁA BYĆ CO NAJMNIEJ KOMICZNA. DWÓCH GOŚCI W ŚRODKU LASU KLĘCZY NAD MAPĄ Z KOMPASEM I.. KŁÓCI SIĘ ZAWZIĘCIE CZY W LEWO, CZY W PRAWO. ALE DOSKONALE ROZUMIEM, DLACZEGO GRZEGORZOWI POMYLIŁY SIĘ KIERUNKI. DLATEGO CZASAMI WARTO SIĘ UPRZEĆ I POSTAWIĆ NA SWOIM!

Mając już szlak ruszyliśmy żwawo przed siebie, utrzymując dobre tempo zostaliśmy nagrodzeni niesamowitym darem. Dla Wojciecha niewątpliwie dziwny był widok kiedy nagle, bez żadnego powodu zacząłem biec w pod górę, na ścisły grzbiet hali.

SZCZERZE MÓWIĄC TO PRZYZWYCZAIŁEM SIĘ DO DZIWNYCH ODRUCHÓW GRZEGORZA. JAKBY NIE PATRZĄC, POBIEGŁEM ZA NIM.


Świt słońca opisywany był przez miliony ludzi jako magiczny. Tego nie odda się słowami, fotografią czy innymi środkami. Różowa kreska pomiędzy czarnymi kształtami krajobrazu i szarą opoką chmur tchnęła we mnie nowe siły. Zachowując w myślach ten obraz podążyliśmy dalej.

Ponownie spotkaliśmy bacę pilnującego swego kierdla. Dalsza droga była już nam dosyć dobrze znana. Przebyliśmy Turbacz, po raz trzeci w ciągu tych kilku dni. Obraliśmy kurs na zielony szlak i rozpoczęliśmy zejście do doliny Kowańca. Co ciekawe, mimo wczesnej pory, w przeciwnym kierunku szło już sporo turystów. Szlaki powoli przestawały być puste.

PONIŻEJ ZDJĘCIE SCHRONISKA NA TURBACZU O 04:34 I MOJE UBŁOCONE NOGI.





Pogoda jak zwykle pokazała nam kto tu rządzi. Słońce przyjemnie nas grzało kiedy monotonnie maszerowaliśmy w kierunku Nowego Targu aż wreszcie zapakowaliśmy się do autobusu w stronę Krakowa.













BĘDĄC W NT ROZMAWIALIŚMY Z PEWNYM GOŚCIEM. GDY DOWIEDZIAŁ SIĘ, ŻE JESTEŚMY Z KRAKOWA UCIESZYŁ SIĘ MÓWIĄC: "WY TOM MACIE FAJNIE BO MOCIE CZAKRY". DOWIEDZIELIŚMY SIĘ OD NIEGO, ŻE RYCERZE NA WAWELU BYLI NIEZMIERNI SPRYTNI ROBIĄC ZBROJĘ ZE STALI, KTÓRA PRZEWODZI PRĄD. STAWALI NA SZCZYCIE,PIORUN ICH GŁASKAŁ I LEWITOWALI. NA KONIEC DODAŁ, ŻE TERAZ JAKIŚ CHIŃCZYK SIĘ NA WSZYSTKO U NAS ODLAŁ I NASI JUŻ NIE LEWITUJĄ.. SŁABA CZAKRA JEST..

~Grzegorz
~StuQ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz