czwartek, 17 czerwca 2010

Przygotowania

Powoli trzeba zacząć zbierać sprzęt na przysłowiową 'kupę', żeby przed wyjazdem nie latać po domu z rozszerzonymi źrenicami i krzyczeć: "Gdzie moja manierka?!".

Podczas ostrzenia noża nastąpił.. hmm.. drobny wypadek. Nóż się złamał na rękojeści. Nie jest on jakiś super-ekstra, ale jednak jest. Porządny nóż to koszt rzędu 200 i wzwyż złotych na co chwilowo funduszy nie ma.

Zaparłem się więc i postanowiłem reanimować biedne narzędzie. Ostrze było całe więc wystarczyło tylko dorobić rękojeść, uchwyt, czy jak tam się komu podoba.


W pierwszej kolejności wziąłem kawałek drewna, wyciąłem miejsce w którym zaklinuje ostrze i.. powstał problem. Co zrobić, żeby ostrze się nie 'chybotało'?

Rozwiązanie przyszło po przeszukaniu skrzynki z narzędziami. Dwie identyczne części od zawiasów kuchennych + dwie śruby załatwiły sprawę. Całość wyglądała wtedy tak:



Postanowiłem pójść za ciosem i zrobić coś z rączką, która nie leżała zbyt wygodnie w ręce. Nałożyłem kawałek uciętej dętki. Już było nieźle, ale były luzy. Zgubienie dętki w lesie wydawało się wręcz pewne.

Obwinąłem drewno sznurkiem. Dwa w jednym. Guma trzyma się dobrze, a sznurek w razie wypadku zawsze będę miał pod ręką. Jednym słowem - ekstra. Naciągnąłem dętkę.





Problem (kolejny) powstał z zakończeniem, uwieńczeniem wręcz mego dzieła. Dętka ładnie siedziała na swoim miejscu ale.. jej koniec ordynarnie wystawał ukazując drewno, które było pierwotną warstwą. Nie podobało mi się to. Po chwili wahania, zatkałem to miejsce korkiem po napoju gazowanym. Dzięki temu całość jest szczelna, i woda nie będzie mi nalewała się do środka.



Pochwę miałem już ostatnim razem w Gorcach. Wykonałem ją samodzielnie. Mając skórzany pokrowiec na długopisy, rozprułem go i zszyłem w sposób widoczny poniżej. Pasek z zatrzaskiem można kupić w każdym sklepie pasmanteryjnym.





Naprawy zakończone sukcesem, mam nadzieję że już więcej 'niespodzianek' się nie pojawi przed godziną 'zero'.

~StuQ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz