piątek, 28 maja 2010

Gorce part II

Kierowaliśmy się w stronę Kowańca, ciesząc się z ładnej pogody i nie przewidując tego co później nas czeka. Widoczne były ślady osuwiska po opadach deszczu. Szczególnie kontrastowała z nimi pewna kapliczka, która została ominięta o włos przez błotnisto-drzewną lawinę.




Dalej doszliśmy do Oleksówki, gdzie postanowiliśmy iść w kierunku Bukowiny Waksmundzkiej. Przy strumieniu nabraliśmy wody, jakieś dzieciaki zaczęły nam mówić, że tej wody się nie pije, bla bla bla. Była krystalicznie czysta i nie wyglądała jakby wyżej miała być oczyszczalnia ścieków..


Zrobiliśmy sobie postój koło opuszczonej chaty obok której było miejsce na ognisko. Puszki po piwie dobitnie świadczyły o tym, że ktoś tu przychodzi najprawdopodobniej na ognicho. Przyjemne miejsce i widoki dość ładne.



Ruszyliśmy w dalszą drogę. Naszym celem były.. Sralówki. Dość nietypowa nazwa, która utkwiła nam w pamięci tym, że cały czas nam się wydawało, że jesteśmy w Sralówkach i za nic nie mogliśmy się połapać czy już z nich wyszliśmy czy nie. Wszystkie trzy miejsca w jakich byliśmy w tamtej okolicy pasowały nam do Sralówek jakie były na mapie. Koszmar.

Na naszej drodze napotykaliśmy wiele kapliczek jak i swoiste pomniki po zmarłych. Niesamowity widok jak na środek lasu praktycznie.



Mijaliśmy domki - najprawdopodobniej letniskowe - zamknięte na głucho. Trzeba jednak nadmienić, że były bardzo ładne, a widok jaki musieli mieć ich mieszkańcy, gdy rano wstawali i patrzyli przez okno był imponujący.





Na Bukowinie Waksmundzkiej chwilę odpoczęliśmy. Ciemne chmury na niebie niechybnie zbliżające się szybko do nas napawały lekkim niepokojem. Po złapaniu oddechu, raźno ruszyliśmy przed siebie, mając nadzieję że burza przejdzie obok..
~StuQ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz